"Initials" by "Florian Körner", licensed under "CC0 1.0". / Remix of the original. - Created with dicebear.comInitialsFlorian Körnerhttps://github.com/dicebear/dicebearPO
Poezje wern 3y ago 100%
CW: wojna, granica. Campo di Fiori – Czesław Miłosz.
https://poezja.org/wz/Mi%C5%82osz_Czes%C5%82aw/2524/Campo_di_Fiori

Czesław Miłosz o powstaniu w getcie, 1943. W głowie analogia do granicy. ------------------------------------------- W Rzy­mie na Cam­po di Fio­ri\ Ko­sze oli­wek i cy­tryn,\ Bruk opry­ska­ny wi­nem\ I odłam­ka­mi kwia­tów. Ró­żo­we owo­ce mo­rza\ Sy­pią na sto­ły prze­kup­nie,\ Na­rę­cza ciem­nych wi­no­gron\ Pa­da­ją na puch brzo­skwi­ni. Tu na tym wła­śnie pla­cu\ Spa­lo­no Gior­da­na Bru­na,\ Kat pło­mień sto­su za­że­gnął\ W kole cie­ka­wej ga­wie­dzi.\ A le­d­wo pło­mień przy­ga­snął,\ Znów peł­ne były ta­wer­ny,\ Ko­sze oli­wek i cy­tryn\ Nie­śli prze­kup­nie na gło­wach. Wspo­mnia­łem Cam­po di Fio­ri\ W War­sza­wie przy ka­ru­ze­li,\ W po­god­ny wie­czór wio­sen­ny,\ Przy dźwię­kach skocz­nej mu­zy­ki.\ Sal­wy za mu­rem get­ta\ Głu­szy­ła skocz­na me­lo­dia\ I wzla­ty­wa­ły pary\ Wy­so­ko w po­god­ne nie­bo. Cza­sem wiatr z do­mów pło­ną­cych\ Przy­no­sił czar­ne la­taw­ce,\ Łapa­li skraw­ki w po­wie­trzu\ Ja­dą­cy na ka­ru­ze­li.\ Roz­wie­wał suk­nie dziew­czy­nom\ Ten wiatr od do­mów pło­ną­cych,\ Śmia­ły się tłu­my we­so­łe\ W czas pięk­nej war­szaw­skiej nie­dzie­li. Mo­rał ktoś może wy­czy­ta,\ Że lud war­szaw­ski czy rzym­ski\ Han­dlu­je, bawi się, ko­cha\ Mi­ja­jąc mę­czeń­skie sto­sy.\ Inny ktoś mo­rał wy­czy­ta\ O rze­czy ludz­kich mi­ja­niu,\ O za­po­mnie­niu, co ro­śnie,\ Nim jesz­cze pło­mień przy­ga­snął. Ja jed­nak wte­dy my­śla­łem\ O sa­mot­no­ści gi­ną­cych.\ O tym, że kie­dy Gior­da­no\ Wstę­po­wał na rusz­to­wa­nie,\ Nie zna­lazł w ludz­kim ję­zy­ku\ Ani jed­ne­go wy­ra­zu,\ Aby nim ludz­kość po­że­gnać,\ Tę ludz­kość, któ­ra zo­sta­je. Już bie­gli wy­chy­lać wino,\ Sprze­da­wać bia­łe roz­gwiaz­dy,\ Ko­sze oli­wek i cy­tryn\ Nie­śli w we­so­łym gwa­rze.\ I był już od nich od­le­gły,\ Jak­by mi­nę­ły wie­ki,\ A oni chwi­lę cze­ka­li\ Na jego od­lot w po­ża­rze. I ci gi­ną­cy, sa­mot­ni,\ Już za­po­mnia­ni od świa­ta,\ Ję­zyk nasz stał się im obcy\ Jak ję­zyk daw­nej pla­ne­ty.\ Aż wszyst­ko bę­dzie le­gen­dą\ I wte­dy po wie­lu la­tach\ Na no­wym Cam­po di Fio­ri\ Bunt wznie­ci sło­wo po­ety. Warszawa - Wielkanoc, 1943

1
0